[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Chwyciła się za brzuch.  Już chyba rodzę.
Jan machnęła ręką.
 To tylko skurcze, normalna rzecz. Skarbie, jak zaczniesz rodzić, to nie
będziesz mieć żadnych wątpliwości. To coś cudownego. Prawdziwy cud 
dokończyła z przejęciem, przykładając rękę do piersi.
 Ale to będzie bolało  zareplikowała Barbara.  Kiedy podadzą mi
znieczulenie?
 Nie będą ci potrzebne żadne środki. Wystarczy właściwe oddychanie...
 Chcę mieć znieczulenie i będę je mieć.  Barbara popatrzyła na nią
zwężonymi oczami. Miała rzęsy grubo podkreślone tuszem.
Jan wzruszyła ramionami.
 Wybór należy do przyszłej mamy. To oczywiste. Ale oddychanie warto
poćwiczyć. Na wszelki wypadek.  Odwróciła się do Anity i Luke a.  Chyba
nie możecie doczekać się swojego dzidziusia.
 Hm, to nie jest...  zaczęła Anita.
 Jasne, że nie możemy  dokończył Luke.
Anita posłała mu ostrzegawcze spojrzenie. Co on wygaduje? Jeszcze parę
takich tekstów, a całe miasto będzie przekonane, że to jego dziecko. Dopiero
zaczną się niepotrzebne problemy.
 Znalazłaś sobie punkt koncentracji?
 Jeszcze nie. Jakoś nic do mnie nie przemawia.
 Pomogę ci. To coś, co zawsze działa  rzekła Jan, puszczając oko.
Pokiwała palcem na Luke a. Podniósł się i usiadł na wprost Anity.  Patrz tutaj
 rzekła Jan, wskazując na jego oczy.  Nie odrywaj od niego wzroku.
 Hm, dobrze.  To nic trudnego.
 Teraz oddychaj.
Nabrała powietrza. Wdech, wydech. Patrzyła na Luke a. Myślała o
pocałunku przed jej domem. Potem o tym w salonie. I o wibrującym między
nimi napięciu.
Wdech, wydech, myśl o Luke u, patrz na Luke a...
 Spokojnie! Jak będziesz tak oddychać, to nawet się nie obejrzysz, jak
urodzisz!  powstrzymała ją Jan.  Rozluznij się, skarbie. To nie jest wyścig.
Poczuła, że twarz jej płonie.
 Może powinnam znalezć inny punkt...
 Mam coś dla ciebie.  Luke sięgnął do kieszeni i wyjął coś małego. 
Pamiętasz?  Podał jej zegarek.
 Jeszcze go masz?  Popatrzyła na tarczę. Myśliwy Elmer spoglądał na
nią bez wyrazu.
 Jasne. Przecież to od ciebie.
Doskonale pamiętała. Ranek po tamtym gorącym pocałunku, gdy do nocy
siedzieli w pracy. Wtedy dała mu ten zabawny drobiazg na urodziny.
 To był żart. Nie myślałam, że będziesz go używać. Wzruszył
ramionami.
 Zostawiłem sobie na pamiątkę.
 Na pamiątkę?  Nacisnęła przycisk z boku.
 Bądz bałdzo, bałdzo cicho  zamruczał Elmer.  Poluję na kłóliki.
Anita roześmiała się.
 %7łeby pamiętać, że mam problem z wymawianiem r?
 Nie.  Wziął zegarek, przesunął palcem po tarczy.  %7łeby się czasem
pocieszyć. Poprawić sobie nastrój.
 I to działa? Uśmiechnął się.
 Gdy pamiętam, że mam się na nim skoncentrować.
 To dość trudne, gdy trzymasz go w kieszeni.
 No właśnie.
Zabrała mu zegarek i położyła go sobie na brzuchu.
 Teraz oboje możemy się w niego wpatrywać i śmiać się w trudnych
momentach.
 Całkiem niezły plan  rzekł z uśmiechem. Wyprężyła plecy i
pomasowała bolące miejsce.
 Przypomnij mi to, gdy będę błagać o znieczulenie.  Luke usiadł z tyłu i
zaczął masować bolesny punkt. Dokładnie tak, jak chciała.  Super. Wspaniale
to robisz.
 Stanowimy dobrany zespół. Powiedział  my .
Poczuła lekki dreszcz. Czy to radość? Trudno powiedzieć. Jedno krótkie
słowo, dwie litery. A ona już roi o przyszłości... Niepokojąc się jednocześnie, że
tak powiedział. Dwie litery. Naprawdę nie ma czym się przejmować.
 No dobrze!  Jan klasnęła w dłonie.  Teraz obejrzymy film pokazujący
piękno narodzin.
 Ja już to widziałem w szóstej klasie  skomentował jeden z mężczyzn.
 Na pewno nie, to całkiem inny film  nie zrażała się instruktorka.
Puściła wideo i przyciemniła światło.
Mignęły obrazki ciężarnych kobiet i ojców oczekujących na potomka, po
chwili zaczął się poród. Kolor i dzwięk na dużym ekranie.
 O Boże!  Anita nakryła dłonią usta. Tego na pewno nie pokazywali w
szkole.
 Ten film raczej nie pozostawia pola dla wyobrazni  zmienionym
głosem rzekł Luke.
Instruktorka wpatrywała się w ekran z uniesieniem. Z wyrazem twarzy,
jaki mają niektóre kobiety w momencie ślubu. Reszta widzów oglądała film z
przerażeniem.
 Skąd wzięli chętnych?  Anita szeptem zapytała Luke a, gdy akcja
filmu na chwilę przeniosła się do poczekalni.  %7łe się na to zgodzili?
Pokazywać się w takim momencie, w dodatku nago?
 Ludzie rodzą się nadzy, tak też kończą. W pewnym sensie koło się
zamyka.
Anita palnęła go po ramieniu.
 Tylko facet może tak to widzieć.
 Masz do mnie pretensje?
Znowu sceny porodu. Z najdrobniejszymi szczegółami.
 Boże, widziałeś to? Jak oni tam wstawili kamerę?  Zamknęła oczy. 
Powiedz mi, gdy to się skończy.
 Nie mogę. Bo sam nie patrzę. Zaśmiała się w ciemności.
 Nie widziałeś tego przy narodzinach Emily?
 Nie zdążyłem. Utknąłem w korku. Jak dojechałem do szpitala, już było
po wszystkim.
Anita ostrożnie zerknęła na ekran.
 No, już można patrzeć. Nic szczególnego, tylko kobiece piersi.
 Super. To lubię. Pchnęła go plecami. Mocno.
 Teraz masz koncentrować się na mnie.
 Robię to  szepnął jej do ucha.
Serce zabiło jej mocniej, zabrakło powietrza. Próbowała się uspokoić.
Wdech, wydech, wdech. Musi skupić myśli. Tylko nie na Luke u. Czekolada.
Nie, to na nic. Bo znowu myśli o nim.
Jak ma o nim nie myśleć, skoro opiera się o niego plecami, po obu bokach
czuje jego nogi.
Po co powiedziała mu o tym kursie? Mogła poprosić kogoś innego, by jej
towarzyszył. Mogła poprosić...
Kogo? Panią Marchand?
Nie ma tu nikogo poza Lukiem. Nikogo, do kogo może się zwrócić, gdy
coś się popsuje czy nawali samochód. Albo gdy zacznie rodzić. Jest tylko on.
Przyrzekała sobie, że będzie samodzielna, że obędzie się bez niczyjej
pomocy. A robi dokładnie odwrotnie.
Film wreszcie dobiegł końca. Szczęśliwi rodzice i gulgoczące dziecko na
tle zachodzącego nieba, po którym szybuje stado gołębic. Do tego łagodna
muzyka.
 Och, to zawsze mnie wzrusza!  Instruktorka otarła oczy.  Od razu
chcę mieć kolejne dziecko.
 A ja chcę znieczulenie i cesarkę  oznajmiła Barbara.  Na pewno nie
będę rodzić dziecka w gorącej wannie, nago i w obecności czworga bliskich
znajomych, chórem dopingujących do parcia.
 Przesadzasz, Barbaro. Nie było tak tragicznie  rzekł Steve. %7łona
Spiorunowała go wzrokiem. Wzruszył ramionami i zaczął masować jej plecy.
Jan rozdała ulotki z instrukcją prawidłowego oddychania. Zebrani zaczęli
się zbierać.
 Do zobaczenia w przyszłym tygodniu! Przypominam tatusiom:
najważniejszy jest masaż pleców, oddychanie i witamina B. Trzeba dbać o
mamusie, żeby miały siłę zadbać o nasze maleństwa.
Anita i Luke wyszli ostatni. Nim zdążyła nacisnąć klamkę, położył dłoń
na jej ręce. Ciepła, znacznie większa niż jej. Widać po niej minione lata.
Uśmiechnęła się. I od razu uświadomiła sobie, że naprawdę z nią zle.
Musi uważać, opamiętać się...
 Masz ochotę na ciasto? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl