[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie miała co do niego złudzeń. Doskonale pamię
tała, jak Gavin powiedział jej, że będzie miała z nim
do czynienia, jeśli zrani jego siostrę.
Gavin bardzo kocha Tessę. Jak daleko mógłby się
posunąć, żeby ją chronić? Może jego uściski i poca
łunki były obliczone na to, żeby Alison nie stanęła na
przeszkodzie szczęściu Tessy? Może chciał tylko od
ciągnąć ją od Steve'a?
Tylko dlaczego ta myśl tak boli? Dlaczego do oczu
cisnÄ… siÄ™ Å‚zy?
A więc rozejm. Zresztą i tak nie miała zamiaru
ingerować w sprawy Tessy i Steve'a. Wierzyła, że
prędzej czy pózniej on sam zrozumie błąd, jaki popeł
nią. Tylko co będzie dalej?
To pytanie było początkiem całej lawiny wątpliwo
ści. Gdyby Steve wrócił do niej, czy Gavin miałby o to
żal? Czy duma pozwoliłaby jej ponownie zaakcep
tować Steve'a? Czy Cameronowie pozostaliby nadal
w Namboola Creek? Jak czułaby się ona sama?
W tym momencie Alison zdała sobie sprawę, że jest
śmieszna. W żadnym z tych przypadków nie mogła
nic zrobić. Pozostawało jej tylko czekać. Czekać, co
się stanie i zobaczyć, jak na to wszystko zareaguje.
Mama na pewno powiedziałaby teraz, że niepo
trzebnie martwi się na zapas. I zapewne miałaby rację.
Następnego dnia, by zająć myśli czymś innym,
postanowiła odwiedzić siostrę Molly w jej hotelu.
Słońce prażyło niemiłosiernie, a powietrze było aż
lepkie od wilgoci. Zupełnie, jakby pora deszczowa
była tuż tuż. Wszystko wokół potrzebowało wody.
Pola były wysuszone, a koryta rzek przecinały ziemię
72 SZPITAL NA PROWINCJI
niczym głębokie parowy, w których wymarło wszelkie
życie.
- Cześć, Alison.
Była tak zamyślona, że nie spostrzegła nadchodzą
cej z przeciwka Tessy Cameron. Jej jasne włosy były
związane z tyłu głowy, a błękitna sukienka podkreś
lała kolor oczu. Wyglądała bardzo ładnie.
- Cześć, Tessa. Przepraszam, że cię nie zauważyłam.
Myślałam o tym, jak bardzo potrzebujemy deszczu.
- Rzeczywiście. Wszędzie jest bardzo sucho - przy
znała siostra Gavina i spojrzała na Alison.
Zapadło kłopotliwe milczenie. %7ładna z nich nie
wiedziała, co powiedzieć.
- Mam nadzieję, że Bluey wyzdrowieje - przerwała
ciszÄ™ Tessa.
- Tak. PrzywiozÄ… go z powrotem za kilka dni.
Ponownie spojrzały na siebie z zakłopotaniem.
I wtedy dziewczyna odezwała się nerwowo, jakby
nagie podjęła jakąś decyzję.
- Chciałam z tobą porozmawiać, Alison. To trochę
głupio tak udawać, że... że...
- %7łe Steve zdecydował się na ciebie, a nie na mnie?
Tessa gwałtownie się zaczerwieniła.
- Po prostu uważam, że powinnyśmy porozma
wiać. Może zrozumiałabyś...
- Co mianowicie?
Siostra Gavina podniosła głowę.
- %7łe Steve i ja się kochamy - powiedziała twardo.
- %7łe nie chciał cię zranić, tylko tak po prostu się stało.
Nie wiem, może to Steve powinien z tobą poroz
mawiać, nie ja. W każdym razie uważam, że nie
można tak zostawić tej sprawy!
No, nie! Ostatnia rzecz, której teraz potrzebuję,
pomyślała Alison, to żeby ta mała mówiła mi, jak
bardzo ona i Steve siÄ™ kochajÄ…! Nic z tego!
SZPITAL NA PROWINCJI 73
- Przepraszam, ale naprawdę nie sądzę, żeby to
mogło w czymś pomóc.
- Może przynajmniej napiłybyśmy się razem her
baty?
Alison odmówiła wyjaśniając, że idzie właśnie do
Beth Garrett. Pożegnała się z Tessą i poszła w stronę
hotelu. Zanim weszła do środka, obejrzała się. Panna
Cameron szła z wysoko podniesioną głową.
Zapewne teraz opowie swojemu wielkiemu bratu,
jak to starała się nawiązać znajomość z tą panną Parr,
która odwróciła się do niej plecami. Alison straciła
ochotę na wizytę u Beth. Wiedziała, że Molly ją
zrozumie i nie będzie miała o to żalu.
W ciągu ostatnich dni Gavin zachowywał się
w pracy zupełnie nienagannie. Jak zawsze profesjonal
ny i kompetentny, jednak znacznie częściej wpadał
teraz na oddział na pogawędkę. Wypijał z nimi her
batę, rozmawiał z Alison o jej pobycie w Edynburgu
albo opowiadał o swoich przeżyciach z okresu, gdy
pracował w Latającym Pogotowiu.
Byłoby przykro, gdyby ich stosunki miały się teraz
popsuć, jednak Alison nic nie mogła zrobić, żeby do
tego nie dopuścić.
Z westchnieniem pchnęła hotelowe drzwi i weszła
do środka. Beth Garrett przywitała ją ze ścierką
i szklanką w ręku.
- Alison, jak miło, że wpadłaś! Zastanawiałam się,
kto to może być. Dzieci są jeszcze w szkole. Chodz
do kuchni, zrobiÄ™ ci herbaty.
Alison przyjrzała się Beth i stwierdziła, że Molly
[ Pobierz całość w formacie PDF ]