[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na nią nieprzytomnym wzrokiem, jakby zobaczył ducha. A
więc byli tu dziś. Zza pleców usłyszała zaniepokojony głos
Pameli:
- Amando, czy wszystko w porządku?
Upiła łyk wody. Nic nie było w porządku. Ale nie mogła
przecie\ stąd tak po prostu uciec. Kontynuowała więc, starając
się nie patrzeć w jego kierunku.
Daniel opadł cię\ko na krzesło. Mandy Fleming...
Amanda Garland... jak mógł być tak głupi? Ale dlaczego mu
nic nie powiedziała? Co za szaleństwo! Podczas gdy on
obawiał się ujawnić prawdę o sobie zwykłej sekretarce,
Amanda maskowała się przed szoferem... To właśnie tę
prawdę chciała mu wyznać, zanim Sadie wtargnęła do pokoju.
A teraz spodziewała się dziecka. Jego dziecka. Lecz ukryła to
przed nim. Dlaczego? Nawet wtedy, kiedy w teatrze niemal
wpadli na siebie. Czemu nic mu nie powiedziała? I kim był
ten facet, który jej towarzyszył? Na samą myśl o tajemniczym
nieznajomym poczuł gwałtowny przypływ zazdrości.
A mo\e Sadie tak\e ją zauwa\yła i dlatego tak mocno
wbiła paznokcie w jego rękę. Sadie... Sadie? Gdzie ona jest?
Poczuł kolejny przypływ adrenaliny. Poderwał się ze swojego
miejsca jak oparzony. Wystarczył mu szybki rzut oka, \eby
stwierdzić, \e nie było jej na sali. Skierował się do wyjścia.
- Czy mogę panu pomóc? - Zjawiła się przed nim jedna z
małych dy\urnych.
- Muszę porozmawiać z moją córką. - Jego głos brzmiał
niezwykle stanowczo. - To pilne!
- Taka wysoka, w czarnej sukience?
- Tak.
Dziewczynka wzięła głęboki oddech.
- Sadie Redford? O rany!
Burzliwe brawa na sali uświadomiły mu, \e za chwilę na
podium wejdzie Sadie i stanie oko w oko z Mandy... Amandą.
Na coś takiego z pewnością nie była przygotowana.
- Gdzie jest moja córka? - zapytał niecierpliwie.
- Poszła do garderoby.
- A gdzie to jest?
- Ale pan przecie\ nie mo\e tam wejść! - zaprotestowała
oburzona.
Amanda czuła się bardzo zmęczona. Było jej duszno.
Marzyła o tym, \eby usiąść gdzieś na powietrzu. Ale
wiedziała, \e nie mo\e sobie na to pozwolić. Zostało jej ju\
tylko wręczenie dyplomów i nagród. Nazwisko - dyplom -
uścisk dłoni. Nazwisko - dyplom - uścisk dłoni.
Daniel mocno zastukał do drzwi. Cisza. Pomieszczenie
było puste. A więc minął się z Sadie. Tego tylko brakowało.
Pobiegł szybko korytarzem. Nagle usłyszał, \e wywoływane
jest imię i nazwisko jego córki. Tak jak ktoś, kto obserwuje
mający się za chwilę wydarzyć wypadek, tak i on patrzył, jak
Sadie wchodzi po schodkach na podium i idzie w kierunku
stołu. Wyraznie widoczny był moment, w którym zdała sobie
sprawę, kto za chwilę ma uścisnąć jej rękę i wręczyć dyplom.
Stała tam spięta i zdruzgotana. Na pewno nie wiedziała, co
powinna zrobić.
- Ty nie jesteś \adną Amandą Garland! - rzuciła
gniewnie. - To jest Mandy Fleming! Panna od kolczyka! -
Poniosły ją nerwy. Zupełnie się nie kontrolowała. Mówiła
podniesionym głosem. Wszyscy zebrani na sali wstrzymali
oddech. Zapadła kompletna cisza. - O Bo\e! I do tego jeszcze
jesteś w cią\y!
Tego było za wiele. Amanda poczuła, jak uginają się pod
nią nogi i osunęła się na ziemię. Ostatnim obrazem, jaki
zarejestrowała, była przestraszona twarz Daniela, który
podą\ał w jej kierunku.
Nie miał ju\ \adnych wątpliwości, co do niej czuje.
Podbiegł, roztrącając stojących wokół ludzi.
- Niech ktoś zadzwoni po karetkę - ryknął, pochylając się
nad Amandą i poluzniając jedwabną chustkę, którą miała
zawiązaną na szyi. - Mandy - wyszeptał cicho. Chwycił ją za
rękę. - Mandy, ocknij się. - Ktoś przyniósł szklankę wody.
Daniel umoczył w niej rąbek chustki i zwil\ył nim usta
Amandy. - Kochana, ocknij się, błagam!
Powoli otworzyła oczy. Ich spojrzenia spotkały się.
Zupełnie nie wiedział, co ma powiedzieć, od czego zacząć:
wybacz mi, dlaczego nic mi nie powiedziałaś... Zamiast tego
jednak wyszeptał:
- Kocham cię... Tak bardzo mi cię brakowało. Boję się o
ciebie.
Amanda miała wra\enie, \e za chwilę się rozpłacze.
- Nie wygłupiaj się. Nic mi nie będzie. Zajmij się Sadie -
powiedziała nad podziw spokojnie.
Lecz on nie rozluzniał uścisku na jej dłoni.
- Daniel, poszukaj jej. Ona cię potrzebuje!
- A ty nie? Bo\e, co za pokusa.
- Sadie... znajdz ją - ponaglała Mandy. Rozejrzał się
dookoła, ale nigdzie jej nie było. Pamela Warburton pokiwała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]