[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bezbronna i... porządna... Dlatego możesz mnie wykorzystać, zniżyć mnie do swego poziomu,
a potem będziesz się ze mnie śmiał. Mam rację?
- Jeśli jesteś taką porządną obywatelką, to wytłumacz mi, skąd wzięłaś sześć tysięcy
nowych dolców, żeby kupić ten ekstra wóz, podczas gdy moja mała córeczka umiera w
slumsach na grypę?
- %7łe co? - była wyraznie zbita z tropu. - Jesteś wrogiem Sieci. Tak mówili we Free
Vee. Widziałam co zrobiłeś... To okropne.
- Co w tym okropnego? - spytał, zapalając papierosa. - Powiem ci. Okropne jest to, że
wyrzucają cię z pracy w General Atomics i dają wilczy bilet tylko dlatego, że nie chciałeś tam
pracować i stać się bezpłodnym. Okropne jest to, że musisz patrzeć jak twoja żona puszcza
się, żeby zarobić na życie. Okropne jest to, że wiesz, że Sieć zabija miliony ludzi rocznie,
zatruwając atmosferę, kiedy za jedyne sześć dolców można byłoby wykonać filtry nosowe dla
każdego obywatela tego kraju.
- Kłamiesz - powiedziała. Kostki jej palców zaciśnięte na kierownicy były białe.
- Kiedy to się skończy - oznajmił - będziesz mogła wrócić do swojego wytwornego
gniazdka i zapomnieć o wszystkim. Nikt z twoich sąsiadów nie będzie zabijał szczurów
miotłą ani srał pod siebie, bo toaleta nie działa. Wiesz, spotkałem niedawno pięcioletnią
dziewczynkę. Ma raka płuc. Czy to nie okropne? Co o tym...
- Przestań! - krzyknęła. - Przestań mówić te okropności!
- Racja - powiedział i odwrócił się do szyby. Patrzył na krajobraz za oknem. Czuł, jak
narasta w nim chęć wyrzucenia tej kobiety z samochodu. Miał ochotę zmiażdżyć pod butem
te jej przeciwsłoneczne okulary, przeciągnąć ją po ziemi, wepchnąć do ust garść kamieni i
żwiru, zgwałcić, wybić wszystkie zęby, rozebrać do naga, a potem spytać, czy ma ochotę
obejrzeć program telewizyjny, ten który leci przez dwadzieścia cztery godziny na dobę na
kanale pierwszym.
- Racja - powtórzył - Mówienie o tego typu okropnościach cholernie mnie postarza...
MINUS 043. ODLICZANIE TRWA
Dotarli dalej niż Richards mógł się spodziewać. Dojechali do małego miasteczka nad
morzem zwanego Camden, sto mil od miejsca, odzie wsiadł do samochodu Amelii Williams.
- Posłuchaj - rzekł, gdy wjechali do Augusty, największego miasta w tej okolicy. -
Bardzo możliwe, że wpadną tu na nasz trop. Nie mam zamiaru cię zabijać. Rozumiesz?
- Tak - powiedziała. A potem wybuchnęła: - Potrzebujesz zakładniczki!
- Zgadza się. Jeżeli wyprzedzi nas wóz policyjny, natychmiast się zatrzymasz. Potem
otworzysz drzwi i wychylisz się trochę do przodu. Wychylisz się! Nie wolno opuścić ci tego
miejsca jasne?
- Tak.
- Powiesz im: Benjamin Richards wziął mnie jako zakładniczkę. Jeżeli go nie
przepuścicie, zabije mnie.
- Myślisz, że to poskutkuje?
- Miejmy nadzieję - rzekł w zamyśleniu. - Chodzi o twoją skórę.
Zagryzła wargi i siedziała w milczeniu.
- To się może udać. Zaraz zaroi się tam od fotografów i operatorów kamer, mających
nadzieję zarobienia od Gier paru groszy, a może nawet samej Wielkiej Nagrody Zaprudera.
Przy takiej oglądalności będą chcieli zrobić jak najlepszą robotę. Przykro mi, ale z szarży na
kule nici, nie da rady. Nie będą mówić o tobie jako o ostatniej ofierze Bena Richardsa.
- Czemu mi to mówisz?
Nie odpowiedział. Obsunął się na siedzeniu, tak że widać było tylko czubek jego
głowy i czekał, aż w lusterku wstecznym ukażą się błękitne światła policyjnego krążownika.
W Auguście się ich nie doczekał. Jechali jeszcze półtorej godziny skrajem oceanu, podczas
gdy słońce zaczęło zmierzać ku zachodowi, a jego promienie pobłyskiwały na falach,
przemykały po polach, mostach i wierzchołkach jodeł. O drugiej wjechali w zakręt niedaleko
linii kolejowej Camden. W oddali zobaczyli blokadę: dwa wozy policyjne stojące w poprzek
drogi. Dwaj gliniarze sprawdzili farmera w starym pick-upie, po czym pozwolili mu
przejechać.
- Podjedz jeszcze dwieście stóp i zatrzymaj się - polecił Richards. - Potem powiesz to,
co ci kazałem.
Była blada, ale trzymała nerwy na wodzy. Może ogarnęła ją rezygnacja. Zatrzymała
samochód pośrodku drogi, pięćdziesiąt metrów przed blokadą. Gliniarz władczo skinął, by
podjechali. Kiedy tego nie zrobiła, spojrzał pytająco na swego towarzysza. Trzeci glina,
siedzący w jednym z krążowników z nogami opartymi o deskę rozdzielczą, chwycił nagle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl