[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obrócić ją w lewo o dany kąt. Czas cofnie się i zatrzyma w pożądanym miejscu. By ponownie
uruchomić przepływ czasu, należy nacisnąć przycisk w górnej części tarczy zegara.
Uwaga! Przy powrocie do swojego ciała mogą wystąpić skutki uboczne. Przed użyciem
skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą .
Chyba ich pogięło. Jedyne, co miałam zamiar teraz zrobić, to uratować mojego
ukochanego!
Wciągnęłam powietrze w płuca, zatrzymałam je tam na dłużej i małym palcem obróciłam
długą wskazówkę.
Otworzyłam oczy.
Dinozaury.
Cholera, to nie tu. Przekręciłam wskazówkę w drugą stronę.
Rozdział XVIII. Pauza
Chcę trochę czasu, bo czas leczy rany.
Ryszard Riedel
Zakręciło mi się w głowie. Na całym ciele odczułam dość bolesne drgawki. Dopiero gdy
całkowicie ustąpiły, uchyliłam powieki.
Stałam dokładnie w tym samym miejscu, w którym byłam przed przestawieniem zegara.
Rozejrzałam się, by się upewnić, czy wszystko poszło zgodnie z planem, chciałam
wyłapać jak najwięcej szczegółów.
Przede mną biegło, a raczej zatrzymało się w trakcie biegu kilku strażników. Ten po lewej
stał na jednej stopie, drugi zamarł w trakcie okrzyku z szeroko otwartymi ustami. Czułam się
dziwnie, jakby ktoś nacisnął na pilocie przycisk  Pause . Czas nie płynął. W podziemiach było
wyjątkowo duszno, żadnego ruchu powietrza. %7łołnierze mieli wyciągnięte przed siebie włócznie
i miecze  były wyjątkowo zaostrzone, nawet w ciemnościach świeciły.
Tak dobrze pamiętałam tę scenę i tak bardzo chciałam o niej zapomnieć. Azy napłynęły
mi do oczu.
Wstrzymałam oddech i powoli się odwróciłam.
 O ja, naprawdę świetnie wyglądam w tej sukience!
Moje drugie ja stało w celi z przerażoną miną. Taką samą miał opierający się o kraty
Daniel.
Nie wytrzymałam. Wybuchłam płaczem, podbiegając do mego ukochanego. Przytuliłam
go z całej siły, chociaż wiedziałam, że mnie nie czuje. Stał nieruchomy jak kamień. Tak mi go
brakowało.
 Przepraszam cię, przepraszam!  powtarzałam, głaszcząc go po policzku i całując
w zimne usta.
Gdyby czas dalej leciał, za sekundę byłby martwy.
 Uratuję cię, obiecuję  powiedziałam i ostatni raz musnęłam jego wargi. Marzyłam, by
mógł odwzajemnić ten pocałunek. Chciałam go ożywić. Ale... Jeśli mi się nie uda, chciałabym go
takiego zapamiętać  żywego, a nie całego we krwi.
Odwróciłam się do atakujących nas sevilów. Musiałam zrobić coś, żeby te ostrza nie
zraniły Daniela śmiertelnie.
Nie mogłam jednak zrobić tego, co planowałam. Chciałam wyjąć broń z rąk strażników,
ale księga wyraznie zabraniała aż tak znaczących zmian. Skoro ich dłonie ułożone były tak, jakby
coś trzymały, to musiały coś trzymać. Tej reguły nie mogłam złamać. Wróciłabym wtedy do
czasu terazniejszego, do punktu wyjścia.
Pytanie brzmiało więc: co mam zmienić, by mój ukochany nie umarł?
Moje spojrzenie padło na gałązki porozrzucane po całym holu. Nie miałam nawet pojęcia,
skąd się tu wzięły. Musiały dostać się przez drzwi podczas wprowadzania więzniów.
Zebrałam kilka suchych patyków i podeszłam do rozpędzonych sevilów. Cóż...
Teoretycznie rozpędzonych.
 Pozwól, że to sobie pożyczę  mówiłam do każdego z nich, delikatnie wysuwając im
narzędzia z dłoni, a wkładając w nie połamane badylki.
Odebrane im dzidy i miecze ułożyłam u stóp Daniela. Oby wiedział, co się z tym robi.
 Co teraz? Myśl, Seleno, myśl!
Ukradkiem spojrzałam na strażników. Musiałam wymyślić coś więcej niż odebranie im
ostrzy. Nie zabiją Daniela od razu, ale z kilkusekundowym opóznieniem. Jeden cios pięścią
i Daniel będzie martwy.
W mojej głowie zawitały nowe obrazy. Przypomniał mi się pierwszy dzień mojego
pobytu na Ziemi. Ten w parku. Zawiązane sznurówki i bolesny upadek.
Umysł ludzki to piękna rzecz. W innym wypadku nie wpadłoby mi to do głowy, ale teraz
się cieszyłam. Cieszyłam się, że nasunęła mi się w tym momencie akurat taka myśl.
Z lekkim obrzydzeniem rzuciłam się do nóg strażników. W duchu przyrzekałam sobie, że
więcej tego nie zrobię.
Co to w ogóle za zwyczaje, żeby najlepsi strażnicy Vincenta nosili damskie trampki?!
Każdemu z nich związałam sznurówki tak mocno i tak blisko siebie, jak tylko mogłam.
Miałam nadzieję, iż fakt, że nigdy nie musiałam wiązać węzłów (uwielbiam baleriny!), nie
wpłynie zbytnio na efekt końcowy.
 To już chyba wszystko  rzuciłam od niechcenia i cofnęłam się o kilka kroków.
Zerknęłam na zegar świetlny.
 Chyba czas wracać, hm?  spytałam samą siebie.
Podchodząc w kierunku mojego drugiego ja, zauważyłam błysk niedaleko Daniela.
Zrobiłam krok w przód i w tył, by lepiej określić położenie światełka.
Zagłębiłam dłoń w kieszeni spodni chłopaka.
 Znalazłeś! Jak ci się to udało?!
W dłoni trzymałam teraz moją Błyskawicę Mroku, którą zabrano mi jakiś czas temu.
Byłam dumna ze swojego chłopaka, w końcu zrozumiał przekaz od Alex. Widocznie właśnie to
zabrał od jednego ze strażników w laboratorium.
Założyłam łańcuszek na szyję, wciąż dokładnie przypatrując się zagięciu pioruna. Tak, do
otwierania zamków już się nie będzie nadawać.
 Dziękuję  szepnęłam do Daniela.  Teraz wiem, jak możemy stąd uciec.
Przeszłam kilka kroków, by być jak najbliżej swojej postaci i by podróż między
wymiarami nie była zbyt bolesna.
Bez wahania nacisnęłam przycisk zegara.
Rozdział XIX. Na ratunek
Oczywiście, ludzie ograbieni ze wszystkiego, jak my oboje, szukają ratunku u sił
nadprzyrodzonych!
Michaił Bułhakow
Nie zamknęłam oczu. Nie chciałam niczego przegapić. Mimo że uruchomienie czasu
trwało sekundy, bolesne drgawki odczuwałam jeszcze długo pózniej. Wytrzymam, mówiłam
sama do siebie, zaciskając zęby.
Znalazłam się we własnym ciele.
Szeroko otworzyłam oczy. Widziałam jak kiedyś, powróciły realistyczne kolory
i kształty.
A potem wszystko wydarzyło się tak szybko.
Strażnicy biegnący w naszym kierunku przewracali się, wszyscy naraz, tworząc kupkę
wijących się rąk i nóg. Ten, który był najbliżej i wcześniej zabił Daniela, teraz upadł u naszych
stóp, zahaczając patykiem o pierś mojego ukochanego.
 Ał! Dziabnąłeś mnie!  krzyknął Daniel, rozcierając zadrapanie. Był równie zdziwiony
jak sevile.
Nie było jednak czasu na wyjaśnienia.
 Wez to!  krzyknęłam, wskazując leżącą przed nami broń.
 %7łartujesz?!  odwrócił się do mnie przerażony.  Przecież miałem dać się zabić!
 Taki jesteś chętny? Zapomnij! Wez to i skieruj ostrzem w ich stronę.  Nie spuszczałam
oczu z powoli podnoszących się i rozwiązujących sobie buty strażników.
 Boże, nie! Nie dam rady zabić człowieka!
 Cholera! Czujnik wrażliwości musiał ci się włączyć akurat teraz? To nie są ludzie!  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl