[ Pobierz całość w formacie PDF ]
walczymy z nimi - po prostu widzimy je. Bez uważności nie byłoby to możliwe.
Następny krok to powstrzymywanie się od nawykowych negatywnych reakcji. Uważność jest
podstawą praktyki, powstrzymywanie się - ścieżką do wyzwolenia. "Powstrzymywać się" - to
wskazanie odpycha swym surowym brzmieniem. Pełni życia ludzie z krwi [53] i kości, za
jakich się mamy, z pewnością nie zechcą praktykować żadnego powstrzymywania się! Być
może powstrzymają się przed czymś od czasu do czasu, ale nic ponadto. Jednak
powstrzymywanie, o którym mówię, sprawia, że stajemy się człowiekiem _dharmy_*.
Przyjąwszy taką postawę, nie rzucamy się w wir dającej zapomnienie zabawy, gdy tylko
pojawia się cień nudy. Powstrzymywanie się to praktyka rezygnowania z chęci
bezzwłocznego zapełniania przestrzeni tylko dlatego, że pojawiła się w niej luka.
Poznałam kiedyś ciekawą technikę medytacji, która łączyła w sobie uważność i praktykę
powstrzymywania się: polegała na uświadamianiu sobie ruchów, jakie wykonuje nasze ciało,
kiedy jest mu niewygodnie. Zaczęłam dostrzegać, że gdy odczuwam fizyczny dyskomfort,
ciągnę się za ucho, drapię się po nosie lub po głowie, chociaż mnie nie swędzi, albo
poprawiam kołnierzyk. Kiedy czułam, że tracę punkt oparcia, wykonywałam też inne drobne,
nerwowe ruchy. Instrukcja, którą dostaliśmy od lamy, mówiła, byśmy nie próbowali niczego
zmieniać, nie krytykowali siebie, bez względu na to, jak będziemy reagować - byśmy po
prostu stali się świadomi tego, co robimy, gdy jest nam niewygodnie.
Dostrzeżenie własnych uników wobec rzeczywistości to prosta metoda nawiązania kontaktu z
podstawowym brakiem punktu oparcia. Powstrzymywanie się, czyli rezygnacja z
nawykowych, impulsywnych reakcji, ma coś wspólnego z odrzuceniem niedojrzałej
umysłowości. Powstrzymując się od impulsywności, widzimy, że istnieje coś pomiędzy
momentem, w którym pojawia się pragnienie, agresja, poczucie samotności lub cokolwiek
innego a działaniem, jakie w rezultacie tych uczuć [54] podejmujemy. Dostrzegamy, że jest w
nas coś, czego nie chcemy doświadczyć i, w rzeczy samej, nie doświadczamy - zbyt szybko
bowiem przechodzimy do działania.
U podstaw naszego zwyczajnego życia, gadaniny, wszystkich działań i myśli, tkwi
fundamentalny brak poczucia oparcia. Doświadczamy go jako niepokoju i nerwowości.
Odczuwamy go jako lęk. Ten brak oparcia jest przyczyną pożądania, agresji, niewiedzy,
zazdrości i dumy - mimo usiłowań nigdy jednak nie docieramy do jego istoty.
Tymczasem powstrzymywanie się jest metodą poznania natury niepokoju i lęku. Jest
sposobem zadomowienia się w poczuciu braku oparcia. Jeśli zagrożeni nim, będziemy
ratować się, szybko znajdując sobie jakieś zajęcie, rozmówcę lub intelektualny problem do
rozwiązania, jeśli nie pozwolimy sobie na chwilę przerwy - nigdy się nie odprężymy.
Wiecznie będziemy tkwić w stanie, o którym mój dziadek zwykł mówić: "niezły przypadek
nerwicy". Powstrzymywanie się to zaprzyjaznianie się z sobą samym na najgłębszym
możliwym poziomie. Pozwala wejść w kontakt z tym, co kryje się pod powierzchnią naszego
istnienia, a co na zewnątrz wyraża się jako niespokojne, kontrolujące i manipulujące
otoczeniem zachowanie. Wewnątrz tymczasem jest coś bardzo miękkiego i delikatnego,
czego doświadczamy jako lęku lub nerwowości.
Była sobie raz młoda kobieta-wojownik. Nauczyciel powiedział jej, że musi się zmierzyć z
lękiem. Kobieta chciała uniknąć walki - taka perspektywa wydawała się jej zbyt brutalna i
przerażająca. Mistrz jednak nie ustąpił i udzielił swej uczennicy odpowiednich [55]
wskazówek. Nadszedł dzień konfrontacji. Wojowniczka stanęła naprzeciw lęku. Czuła się
bardzo mała, lęk zaś był ogromny i straszny. Każde z nich miało swoją broń. Młoda
wojowniczka podeszła do lęku, skłoniła się trzykrotnie i zapytała: "Czy udzielisz mi
pozwolenia, bym mogła stoczyć z Tobą walkę?''. Lęk odpowiedział: "Dziękuję za szacunek,
który nakazuje ci prosić mnie o pozwolenie". Następnie kobieta spytała: "Jak mogę cię
pokonać?''. Lęk odparł: " Moją siłą jest to, że mówię szybko i wciąż zbliżam się do twej
twarzy. Wtedy tracisz siły i robisz wszystko, co ci każę. Jeśli jednak nie uczynisz tego, co ci
każę, nie będę miał nad tobą władzy. Możesz mnie słuchać i szanować. Możesz nawet
pozwolić mi się przekonać. Ale dopóki nie robisz tego, co mówię, jestem bezsilny". W ten
sposób wojowniczka dowiedziała się, jak pokonać lęk.
Tak to właśnie działa. Musimy zdobyć się na szacunek wobec swojej nerwowości, na
zrozumienie, skąd emocje czerpią moc pozwalającą im wodzić nas za nos. Wówczas
zobaczymy, jak potęgujemy swój ból, jak zwiększamy pomieszanie - jak sami siebie
krzywdzimy.
Za sprawą podstawowej dobroci, podstawowej mądrości i podstawowej inteligencji, które są
w każdym z nas, możemy przestać szkodzić sobie i innym. Dzięki uważności widzimy rzeczy
w chwili, gdy powstają. Dzięki uzyskanemu zrozumieniu nie wywołujemy reakcji
łańcuchowej, w której drobne wydarzenia urastają do rangi ogromnych problemów.
Postrzegamy rzeczy małymi - i one takimi pozostają. Nie powodują ani trzeciej wojny
światowej, ani nawet rodzinnej awantury. A wszystko to dzięki umiejętności zatrzymania się
na chwilę, dzięki uczeniu się niereagowania impulsywnie [56] za każdym razem w ten sam
sposób. Zatrzymać się, zamiast bezzwłocznie wypełniać działaniem pojawiającą się lukę - oto
transformujące doświadczenie. Chwila uspokojenia pozwala nawiązać kontakt z pierwotnym
niepokojem i z pierwotną przestronnością.
Przestajemy wreszcie wyrządzać krzywdę. Poznajemy siebie lepiej i nabieramy do siebie
szacunku. Cokolwiek się pojawia, cokolwiek wdziera się bez zapowiedzi w nasze życie - nie
tracimy głowy, albowiem zmieniło nas głębsze poznanie samych siebie, zmieniła nas szczera
i delikatna uważność.
Owocem praktyki niewyrządzania krzywdy jest zdrowe ciało, zdrowa mowa i zdrowy umysł.
Zdrowe ciało jest jak góra. Wiele się wydarza w życiu góry: zacina w nią grad, wieją wkoło
wiatry, pada na nią deszcz i śnieg. Pali ją słońce, przetaczają się po niej chmury, a zwierzęta i
ludzie robią sobie z jej zboczy wychodek. Jedni zostawiają śmieci, inni je zbierają. Lecz choć
tyle się dzieje, góra wciąż trwa. Kiedy już w pełni doświadczymy siebie, poczujemy też
podobną do góry stabilność swojego ciała. Przestaniemy się nerwowo zachowywać, nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]