[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeszłości? - Matka spojrzała na Sydney ze smutkiem.
- Kocham cię, jesteś moim jedynym dzieckiem i pragnę, żebyś była
szczęśliwa. Obawiam się jednak, że to małżeństwo nie przyniesie ci szczęścia.
Muszę cię ostrzec, zanim będzie za pózno.
- Już jest za pózno - odparła Sydney z oczami pełnymi łez. - Bez Jareda
moje życie nigdy nie będzie kompletne. Bez niego nie potrafię normalnie
egzystować. Niczego nigdy nie byłam tak pewna jak swojej miłości do niego.
Pobierzemy się najszybciej, jak to tylko możliwe - powiedziała hardo. - Mamo,
on jest taki cudowny... - dodała rozmarzonym tonem.
- Nie wątpię w to, kochanie - odpowiedziała matka. -Inaczej na pewno nie
zwariowałabyś z miłości. A wydaje mi się, że właśnie to cię spotkało. -
62
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Uśmiechnęła się lekko, pierwszy raz podczas tej rozmowy. - Jednak jego
sumienie kiedyś się odezwie. Niestety. Pomyśl o tym.
- Bez przerwy o tym myślę - zapewniła Sydney. - To jednak niczego nie
zmienia.
Matka rzuciła jej zatroskane spojrzenie, po czym wzięła tacę pełną
apetycznych kanapek i wyszła z kuchni.
W salonie zastały Jareda i ojca Sydney zawzięcie dyskutujących. Sądząc z
wyrazu twarzy jednego i drugiego, rozmowa nie należała do najłatwiejszych.
Sydney była pewna, że ojciec jest tak samo poważnie zaniepokojony sytuacją
jak matka.
Postawiła na stole dzbanek z lemoniadą.
- Sydney - powiedział ojciec, podnosząc na córkę zmartwione spojrzenie -
jesteś wystarczająco dorosła, żeby wiedzieć, co dla ciebie dobre. Jeżeli ty i Jared
macie zamiar się pobrać, to mama i ja nie możemy wam w tym przeszkadzać.
Myślę, że Jared rozumie moje obawy. Nie ukrywałem też przed nim, że nie taką
przyszłość wymarzyłem sobie dla mojej jedynaczki. Sydney poczuła pod
powiekami Å‚zy.
- Domyślałam się, że nie będzie łatwo! - wybuchła Sydney. - Moglibyście
jednak okazać nam nieco więcej zrozumienia! Pomyślcie, jak ciężko było
Jaredowi podjąć tę decyzję. Czy to nie świadczy o nim dobrze? Czy to nie
oznacza, że jego uczucie do mnie to nie jakaś tam miłostka? Wydaje się wam, że
łatwo mu było tu przyjechać i powiedzieć wam prawdę?
- Wiemy o tym, kochanie - powiedziała matka łagodnie. - Nie dziw się
jednak, że w tych okolicznościach jesteśmy. .. powściągliwi w okazywaniu
radości.
- Czy pomyśleliście o czymś takim jak ostracyzm społeczny? - Ojciec
spojrzał na Sydney poważnie.
- Twój ojciec ma rację, kochanie - dodała matka.. -Plotki, śmiechy,
szyderstwa, obelgi, a nawet bojkot. Może wyjściem byłaby przeprowadzka
63
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
gdzieś naprawdę daleko, gdzie ludzie nie wiedzieliby zupełnie nic o waszej
przeszłości? - zasugerowała.
- Może do Europy? - krzyknęła Sydney. - Czy to wystarczająco daleko?
Chodzmy już - zwróciła się do Jareda.
- Jeszcze nie - odparł spokojnie. - Jest kilka spraw, o których chciałbym
wspomnieć twoim rodzicom przed wyjazdem.
Coś w jego tonie sprawiło, że Sydney usiadła z powrotem na kanapie.
Była ogromnie wzburzona, ale postanowiła wysłuchać wszystkiego, co Jared
miał jeszcze do powiedzenia rodzicom, chociaż doprawdy trudno jej było
zgadnąć, o co mogło chodzić. Patrzyła na nieruchome twarze matki i ojca z
przykrością. Zachowywali się w stosunku do Jareda z wyniosłą niechęcią, a
nawet wrogością. Nie spodziewała się ciepłego przyjęcia, jednak chłód, jaki
okazywali w tej chwili, był nieomal nie do zniesienia.
- Teraz, kiedy wiem, że państwa córka zostanie moją żoną... Sydney
opowiadała mi wiele o swoim szczęśliwym dzieciństwie na farmie. Pokochałem
Dakotę Północną, pracując w tym stanie przez dziesięć lat. Nie jest moim
zamiarem odrywanie państwa córki od miejsc, z którymi jest związana, i od
ludzi, których kocha. Poważnie rozważam kupno ziemi gdzieś w okolicy i
przeniesienie się na stałe. Chcę wybudować tu dom dla mnie i dla Sydney.
Słowa Jareda wywołały piorunujący efekt.
- %7łartujesz? - spytała Sydney. Podobnie jak rodzice po raz pierwszy
słyszała te plany.
- Mam pewien plan.
64
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
ROZDZIAA SZÓSTY
- To zupełnie bez sensu! - powiedziała Sydney z irytacją.
- Nieprawda - nie zgodził się Jared. - Na wypadek, gdybym nie znalazł
pracy na stanowisku doradcy personalnego, opracowałem plan awaryjny. Kilka
lat temu kupiliśmy jako parafia kawałek ziemi i posadziliśmy czosnek. Przez
jeden sezon zarobiliśmy na jego uprawie tak dużo, że wystarczyło nam funduszy
na wybudowanie hali sportowej dla młodzieży.
- Uprawa czosnku? - wtrącił się z zainteresowaniem ojciec.
- Tak - potwierdził Jared. - Odmiana czosnku, którą wybraliśmy, jest
odporna na chłód. Trochę eksperymentowaliśmy, ale się udało.
- Nic o tym nie wiedziałam - zdziwiła się Sydney.
- Tak wiele jeszcze o mnie nie wiesz - uśmiechnął się Jared. - Mamy
przed sobą całe życie, żeby to nadrobić. Wiem jednak z całą pewnością, że nie
mogę cię oderwać od rodziny. To nie jest sposób na budowanie szczęśliwego
związku. Pochodzę z rozbitego domu i potrafię docenić, jakim
błogosławieństwem losu są rodzice kochający dziecko i siebie nawzajem. Złe
doświadczenia z dzieciństwa odbijają się na całym życiu człowieka.
- To prawda. - Matka Sydney przytaknęła nieco zbyt gorliwie. Zabrzmiało
to tak, jakby uważała Jareda za ofiarę życia w patologicznej rodzinie.
- Mają państwo rację, mówiąc, że moja przeszłość może mieć wpływ na
stosunek innych ludzi do naszego małżeństwa. Ja jednak nie zamierzam
ukrywać prawdy o swojej przeszłości. Okres posługi kapłańskiej przyniósł mi
wiele radości. Był najszczęśliwszym okresem w moim życiu, aż do chwili, kiedy
poznałem Sydney. Wierzę, że to małżeństwo i rodzina, jaką założymy, okażą się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]